Strona:PL Gabriela Zapolska - Utwory dramatyczne T. III.djvu/51

Ta strona została przepisana.
SZWARCENKOPF.

Małka biedna i nic mieć nie będzie. Ja sam ledwo dycham i na nędzne jedzenie zarobię a tak liczę i liczę coby na szabas parę kopiejek na rybę mieć.

PAKE.

Rodzice Jojny wiedzą co Małka biedna, ale Jojna trochę głupkowaty i potem, choć piękny mężczyzna ale troszeczkę zdechlawy. Więc z nim się drożyć nie będą.

SZWARCENKOPF.

Małke jest bardzo uczona. Ona u Niemców szkoły skończyła. Jej nauka kosztowała może tysiąc, może dwa tysiące a może i trzy tysiące rubli. To bardzo wielki pieniądz.

PAKE.

Stary Firułkes też wedle tego syna wam daje, bo chce żeby Małkie cały handel wzięła na siebie. Starzy będą w sklepiku na Swiętojerskiej handlowali owocami i łojowemi świecami a młodym dadzą pół tabacznej ławki na Marszałkowskiej. Jojne nie może tam sam siedzieć i musi mieć przy sobie uczoną żonę.

SZWARCENKOPF.

A cóż mnie za to będzie? Jeżeli Firułkesowi z mojej Małki będzie korzyść handlowa, to mnie będzie strata.

PAKE.

Aj! aj! ty stary Szwarcenkopf chcesz mnie, Pake Rozental, w pole wyprowadzić! Co ci po córce i jaką ty masz z niej korzyść? Na