Strona:PL Gabriela Zapolska - Utwory dramatyczne T. III.djvu/62

Ta strona została przepisana.

nie umrze. Pani więc tak samo powinna sobie urządzić życie na dłuższy dystans. Ja pani się przyznam, panno Małko, że ja w pani przeczuwam dużo sprytu i inteligencji, choć pani jest jeszcze bardzo młoda. Nie powinnaś pani marnować się tu w nędzy i opuszczeniu, ale starać się wydostać na wierzch i zrobić majątek, ja pani do tego dopomogę. Jestem bardzo dobrze postawiony, w świecie, który lubi się bawić i dawno już marzyłem o znalezieniu jakiejś inteligentnej, wykształconej, rozumnej i pięknej a przedewszystkiem nieznanej w Warszawie kobiety, któraby mi dopomogła w przeprowadzeniu moich planów. Wynająwszy mieszkanie odpowiednie, możemy urządzać wieczory, na których mały lancuś... coś tego... sztosik.

MAŁKA
(idzie do swego kąta, zapala świecę i siada czytać książkę).
WIEDEŃSKI.

Pani mnie nie słucha? szkoda! Pani nie ma wcale żydowskiego typu i niktby nie poznał, że pani jest żydówką. Pani wygląda zupełnie, jak inni ludzie, jak my wszyscy.

MAŁKA.

Pan nie jesteś żydem?

WIEDEŃSKI.

Ja? cóż znowu! Ja jestem Kolumna Wiedeński, szlachcic z dziada pradziada. Moja rodzina stara i znana jeszcze z czasów Łokietka. Moja babka Czartoryska z domu