Strona:PL Gabriela Zapolska - Utwory dramatyczne T. III.djvu/66

Ta strona została przepisana.

piętrach i staremi kamaszami targować. Ja pannie Małce co powiem. Ja po rozmaitych domach chodzę, i po bogatych i po biednych i po żydach i po aktorkach. Ja mam stałe kundmanki, co u nich stare suknie kupuję. Ja pannie Małce co powiem. Ja nigdzie takiej panny prostej i ładnej jak panna nie widziałam. Aj! aj! jak to żal, że taki złocony ptak siedzi w takiej dziurze! Aj! aj!

MAŁKA.

Co robić, moja Jento! muru głową się nie przebije.

JENTA.

I jeszcze coś pannie Małce powiem. Stary Szwarcenkopf nie darmo tu wpuszcza Pake Rozental. Panna Małka nie wie, że Pake to najsławniejsza swatka na całą Gęsią, Nalewki, Frańciszkańską, ona i na Długą zagląda. Ona pannie Małce męża stręczy.

MAŁKA
(z przestrachem).

Męża? mnie?

JENTA.

Ona tam musi mieć jakiego, z przeproszeniem, koszlawego żydka, co go nikt nie chce i stręczy go dla panny Małki. Ja nawet cośniecoś słyszałam, on się nazywa Jojne Firułkes, syn starego Firułkes i ma tabaczny pół-sklepik na Marszałkowskiej. On jest mały, kulawy i ma tylko wielgie, bardzo wielgie oczy.