Ależ mnie ojciec nic o tem nie mówił.
Panna Małka nie zna naszych zwyczai. U nas nikt się młodych nie pyta o to. Jak interes będzie ubity, pannie Małce pan Szwarcenkopf powie. Mnie także nikt nie pytał, czy ja chcę za Wiedeńskiego iść. Ot, ułożyli i wydali. Ja miałam siedemnaście lat, on osiemnaście, my byli dwoje osłów, ale u nas taki już zwyczaj. Swatki i rodzice wszystko ułożą. Pannę Małkę tak samo do ślubu powiodą. I to już tak od wieków. Moją matkę tak samo wydali... i moją córkę tak samo się wyda! To już jest taki zwyczaj. Ja pójdę po mleko! (bierze garnuszek i odwraca się do dzieci). A będziecie tutaj grzeczne, mama zaraz wróci, oj-oj! jak mnie nogi bolą!... jak mnie nogi bolą!...
Czy to możliwe co ona mówiła! Mogliby wydać mnie zamąż? Wydać mnie! Czy władza ojca jest tak bardzo nieograniczona? Ależ to rzecz poprostu niemożliwa. Wszakże i ja mam duszę, własną, wolę i mogę powiedzieć „nie chcę“. Co za nędza! Co za straszna moralna nędza!