Strona:PL Gabriela Zapolska - Utwory dramatyczne T. III.djvu/69

Ta strona została przepisana.
JENTA.

Panna Małka tam w swoim kąciku siedzi. Niech pan do niej podejdzie, bo ona bardzo smutna i płacze! Pan dobrze zrobił, że pan dziś tu zajrzał...

JAKÓB.

Śnieg sypie nie na żarty. Chciałem przyjść wcześniej, ale sanek nie mogłem znaleźć.

JENTA.

Dobrze, że i pan tak przyszedł. A mamcia zdrowa? A ojciec? a panna Flora? Ja ją dziś widziałam, bo ja byłamu państwa Schranne, za interesem i widziałam pannę Florę przez drzwi. To bardzo godna panienka. A kiedy wesele?

JAKÓB.

Nie wiem, moja Jento! (podchodzi do Małki, która siedziała w swoim namiocie, z głową ukrytą w rękach). Dobry wieczór, panno Małko!

MAŁKA
(radośnie, podnosząc głowę).

A, to pan, panie Jakóbie!

(podaje mu obie ręce).
JAKÓB.

Czy pani na mnie czekała?

MAŁKA.

Jeżeli chcesz pan, bym była szczerą, to powiem ci: tak!

JAKÓB.

I byłaś pewną, że przyjdę?