Ta strona została przepisana.
MAŁKA.
Czyż i w sercu pana pieśń ta oddźwięk znajduje?
JAKÓB.
Dziś więcej, niż kiedykolwiek. I moje serce płacze na myśl, że nigdy nie będzie szczęśliwe i spokojne
(słuchają oboje w milczeniu śpiewu dzieci. Świeca zgasła, przez okno znajdujące się nad łóżkiem Małki oświeca ich promień księżyca).
JAKÓB
(biorąc rękę Małki).
Pani płacze?
MAŁKA.
Tak, przed panem łez moich się nie wstydzę.
JAKÓB.
Dlaczego przedemną? Czy masz pani do mnie zaufanie?
MAŁKA.
Mam więcej, niż zaufanie... ja w pana wierzę ślepo i zupełnie. I zdaję mi się, że gdybyś mi powiedział „umrzej“ — umarłabym natychmiast. I w tej chwili płakałam nie nad sobą, ale nad smutkiem i nieszczęściem pana.
JAKÓB
(namiętnie).
Ty moje ukochane i dobre dziecko! jakżeś ty mi drogą! jakżeś ty mi drogą! (hamując się). Gdybyś wiedziała ile mam dla ciebie przyjaźni.