Strona:PL Gabriela Zapolska - Utwory dramatyczne T. III.djvu/83

Ta strona została przepisana.

Nie wiem! Smutna była całe rano, potem ubrała się i poszła...

SZWARCENKOPF.

To taka panieńska wstydliwość. Smuci się a raduje, że męża będzie miała.

JENTA.

Ciekawa jestem widzieć tego Jojna!

SZWARCENKOPF.

Wczoraj Gabite uzbierał już na ślub dwieście rubli! Mnie żydki tutejsze cenią, choć ja uliczny handlarz jestem. Każdy chętnie dawał, abym miał za co Małke za Jojne wyprawić. Ja jej z tych dwustu rubli na tuchim zapisze w dokument sto rubli a Pake Rozental prawny procent piąty dam za swatostwo. Resztę na wesele i na ubranie Małki wydać trzeba.

JENTA.

A teraz idźcie już, bo dziewczęta skikać będą. Poczekajcie, aż pan młody z marszelikiem i somsiady przyjdzie ze swojego scheinem.

SZWARCENKOPF.

Dobrze już, dobrze. Ja razem z niemi tu wejdę.

JENTA.

Dobrze!

(Szwarcenkopf wychodzi).