Strona:PL Gabriela Zapolska - Utwory dramatyczne T. III.djvu/84

Ta strona została przepisana.
SCENA II.
RYFKA, JENTA, później WIEDEŃSKI I MAURYCY.
ஐ ஐ
JENTA
(chodzi z kąta w kąt, zapalając świece i poprawiając je).

Ściemniło się. Trzeba pozapalać świeczki. Aj! aj! jakie to piękne, aż mi się mój własny furszpil przypomniał. A ten łotr Wiedeński niech go kolki zduszą. Żeby on tak był szczęśliwy, jak moje własne wrogi. Aj! aj! (pukanie). Czego się stuczyć? wejść odrazu! Kto tam?

WIEDEŃSKI
(staje na progu).

To ja, Kolumna!

JENTA.

Aj! aj! co ja widzę! Mowsz? To ty, Mowsze? teraz się nazywasz Kolumna? jak to można, to się tak słupy nazywają, nie ludzie.

WIEDEŃSKI
(ostro).

Moja kobieto, głupia jesteś! nie znam cię i nie znałem nigdy, rozumiesz? co? (przystępując do niej i grożąc jej kijem). Jeżeli nie przestaniesz mnie nazywać Mowszem i wmawiać we mnie, że jesteś moją krewną, to ja na ciebie sąd pozwę, do kryminału cię wsadzę.

JENTA
(przerażona).

Ja bardzo pięknie jaśnie wielmożnego pana Mow... to jest pana przepraszam, mnie się