Strona:PL Gabriela Zapolska - Utwory dramatyczne T. III.djvu/92

Ta strona została przepisana.

z poddaniem, bo czuję, że zawiniłem względem ciebie. Wina moja nie była jednak tak wielka — było w niej dużo pustoty i lekkomyślności. Był to żart.

MAŁKA.

Żart ten natychmiast otworzył mi oczy i dał mi jasno poznać, jakie jest obecnie moje stanowisko w społeczeństwie. Zresztą nie mówmy o tem. Z czem pan właściwie przyszedłeś do mnie?

MAURYCY.

Jakkolwiek zapytanie pani zastaje mnie przygotowanym, jednakże waham się z odpowiedzią.

MAŁKA.

Jeżeli ma być obrażliwą dla mnie, zaniechaj jej pan, proszę.

RÓZIA
(do Małki po cichu).

Nie bądź dla niego tak nielitościwą. To bardzo miły i ładny chłopiec.

MAŁKA
(do Rózi).

Jakie z ciebie dziecko!

MAURYCY.

Mówiono mi, że pani idzie zamąż?

MAŁKA.

Tak jest, zaręczyny moje są dzisiaj. We wtorek odbędzie się mój ślub.