Strona:PL Gabriela Zapolska - Utwory dramatyczne T. III.djvu/93

Ta strona została przepisana.
MAURYCY.

Ślub ten odbyć się nie może.

MAŁKA.

Ślub ten odbyć się musi.

MAURYCY.

Ja potrafię temu zapobiedz.

MAŁKA.

W jaki sposób?

MAURYCY.

Posłuchaj mnie pani chwilkę, tylko bez gniewu i uniesienia. Wychowaniem twojem zajmowała się moja ciotka, ona to, gdy byłaś jeszcze dzieckiem a więc nie mającą swojej woli, zabrała cię ztąd i kształciła, kierując inaczej twoją przyszłością. Po jej śmierci ten... obowiązek spada na mnie... a więc ja nie chcę, nie mogę pozwolić ażebyś ty... zgniła w nędzy pomiędzy zacofaniem, brudem i ciemnotą... Panno Małko, niech pani nie myśli, że ja jestem zupełnie złym człowiekiem... ja...

WIEDEŃSKI
(który słuchał z ironią).

A teraz dobądż chustkę do nosa... otrzyj łzy rozczulenia i padaj na kolana.

MAURYCY.

Jeżeli nie pozostawisz mnie w spokoju, to będę zmuszony zerwać z tobą wszelkie stosunki (do Małki). Dziwisz się pani, że tak mówię do ciebie, ale skoro kiedyś opowiem ci