w jak dziwny sposób wpłynęła na mnie twoja chwilowa obecność w domu naszej ciotki, zrozumiesz może, że i ja umiem być trzeźwym i nawet uczciwym.
Słucham z radością słów pana. Zupełnie innym wydajesz mi się w tej chwili, niż wówczas, gdy pijany przemawiałeś do mnie w tak oburzający sposób.
Więc mogę mieć nadzieję?
Czego?
Że pani przyjmiesz nadal pomoc, jaką ci udzielała moja ciotka, zerwiesz zamierzone małżeństwo i urządzisz sobie życie tak jak twoje wychowanie i wykształcenie tego wymaga?
Nie, Panie Maurycy.
Ale dlaczego?
Ach! tyle jest przyczyn, żądasz pan, ażebym ci przebaczyła? Przebaczyć ci mogę, ale zapomnieć... nigdy. Przyjąć cokolwiek od ciebie! Nie mogę. Zawsze w uszach moich dźwięczałyby twe słowa jakieście mnie przywitali na