Strona:PL Gabriela Zapolska - Utwory dramatyczne T. III.djvu/98

Ta strona została przepisana.
MAURYCY
(wracając się).

Powiedz mi pani na jaki cel mam obrócić te pieniądze, które z sukcesji ciotki należą do pani.

WIEDEŃSKI.

On zupełnie zwarjował.

MAŁKA.

Tyle jest nędzy na świecie a zwłaszcza pomiędzy uboższą klasą żydowską. Ot i tu, patrz, w tym kącie żyje i męczy się kobieta porzucona przez męża i ciężko pracuje, aby nędznie wyżywić czworo drobnych dzieci i sparaliżowaną matkę. Oto jest nędza smutniejsza, niż moja i więcej litości godna.

MAURYCY.

Ja sam im ofiarować nie śmiem. Gdybyś jednak pani chciała...

MAŁKA.

Dobrze. Ja z Rózią zajmiemy się tem, ażeby pieniądze ofiarowane przez pana nie poszły na marne. Założymy Jencie sklepik albo jakiś handelek i pozwolimy jej wychować dzieci i leczyć matkę. Cóż Róziu? czy zgoda?

RÓZIA.

Ależ najchętniej.

MAURYCY.

W ten sposób choć w części wynagradza mi pani zawód, jakiego doznałem, widząc, że pani odrzuca moją prośbę.