Strona:PL Gabriela Zapolska - Utwory dramatyczne T. IV.djvu/19

Ta strona została skorygowana.
DULSKA
(idzie ku sypialni).

Felicjanie, Felicjanie! Wstawaj, spóźnisz się do biura.

(idzie do sypialni córek),

Hesia, Mela spóźnicie się na pensję.

HESIA
(za sceną).

Mamuńciu tak zimno, troszkę ciepłej wody.

DULSKA.

Jeszcze czego! hartujcie się.

(do drzwi 1 plan)

Felicjanie... wstajesz? Wiesz ten błazen twój syn, nie wrócił jeszcze do domu. Cóż nic nie mówisz? Naturalnie, ojciec toleryzuje. Niedaleko padło jabłko od jabłoni, ale jak będą dłużki, centa nie zapłacę.

HANKA.

Proszę wielmożnej pani stróż przyszedł o meldunki tych państwa, co się sprowadzili.

DULSKA.

Idę, Hesia! Mela! Felicjan! A to śpiąca facecja. No, no! z torbami poszlibyśmy, gdyby nie ja.

(wychodząc do kuchni).

Dlaczego stróż zostawia na dziedzińcu nową miotłę, deszcz leje.

(zamyka drzwi, słychać jak Dulska głośno wymyśla stróżowi)