Strona:PL Gabriela Zapolska - Utwory dramatyczne T. IV.djvu/197

Ta strona została przepisana.
ŻONA

O! leży tu pod drzewkiem.

FEDYCKI.

Spadł.

ŻONA.

Dobrze, że nie znalazł.

FEDYCKI.

Kto?

ŻONA.

No... on.

FEDYCKI.

Byłby się nie domyślił.

ŻONA.

Pewnie. Głupi, jak już nie wiem co.

FEDYCKI.

A... dajże spokój. Wcale nie jest taki głupi. Wcale.

ŻONA.

Jeżeli dlatego, że filozofję skończył, to nic nie dowodzi. Można dziesięć razy filozofję skończyć, a życiowo być głupim. O!... czytałam to, i ten co napisał, miał rację.

FEDYCKI.

E... daj spokój!... on...

ŻONA.

Właśnie... broń go...