Strona:PL Gabriela Zapolska - Utwory dramatyczne T. IV.djvu/201

Ta strona została przepisana.
ŻONA.

A... to co innego. Ty masz wyjątkową inteligencję. I silny jesteś! Ty jesteś lew... lewek z cukru ze złotą grzywą.

FEDYCKI
(osuwa się na ziemię).

Ciumaj!

(żona całując go).
ŻONA.

Ale on to tuman... och ty!... te włoski takie blond... takie cudne... Na nos by wpadł, żeby go samego puścić...

FEDYCKI.

Nicby mu nie było! Upadłby raz stłułkłby się, nauczyłby się żyć...

ŻONA

No — wiesz znów... narażać go.,.

FEDYCKI.

Pewnie — szkoda. Dobry człowiek...

ŻONA
(zła).

Znaczy, że ja...

FEDYCKI.

Co?

ŻONA
(j. w.).

Niby, że ja go nie warta. W ogóle zanadto się tym panem zajmujemy. Od pół godziny