Ta strona została przepisana.
taką podłą, żeby dziecko brać na rendez vous. A ja ją zostawiłam w dorożce.
FEDYCKI.
Przed domem?
ŻONA.
Ale gdzie. Na rogu. Zakazałam jej się wychylać. Karetka i okna zamknięte. Dałam jej czekoladek. — No co? ty moja czekoladko...
FEDYCKI.
Ciumaj!
(przewracają się po szeslągu. śmiejąc się).
ŻONA
(cicho).
Coż twoja wdowa?
FEDYCKI
Czeka!
ŻONA.
Nie... to znakomite...
FEDYCKI.
Patrzaj... mam gramofon. Na raty.
ŻONA.
Jak mamę kocham — naprawdę. Niech zaryczy.
FEDYCKI.
Poczkaj!
(puszcza w ruch gramofon, który wyje piosenkę z Tingel-tanglu wiedeńskiego. Żona zachwycona).
ŻONA.
Coś bajecznego!