Strona:PL Gabriela Zapolska - Utwory dramatyczne T. IV.djvu/23

Ta strona została przepisana.
HESIA.

Wiem. Zbyszko znów poszedł na lumpkę.

MELA.

Nie ma go?

HESIA.

Nie ma! Cośbym ci powiedziała, ale przysięgnij, że nikomu nie powiesz. Nachyl się, Zbyszko lata za Hanką.

MELA.

Po co?

HESIA.

E... bo ty. Co z tobą gadać... No powiedz sama, czy z tobą można gadać?

MELA.

No bo mówisz, że lata...

HESIA.

No lata: czy zaczepia, czy kocha się, czy jak?

MELA.

Och Hesiu! Zbyszko?

HESIA.

No co? nie byłaś na Halce. Nie wiesz, jak się to dzieje, Panicz no i „Nieszczęsna Halka gwałtem tu idzie.“

MELA.
(śmieje się)

Ale to na scenie, potem to było wtedy, jak takie kontusze nosili, ale Zbyszko, och! Hesiu!...

(Wchodzi Hanka, klęka przy piecu).