To dziś znalazłam nagryzmolone na jego biurku. Tylko słuchaj „Dobry łotr był zbawiony, nietylko w myśl zasady chrystjanizmu, ale w najdoskonalszem znaczeniu tego słowa. — Przed śmiercią, istota nadzwyczaj rozumna potrafiła mu wykazać, że jego dusza nie była niepotrzebna, że i ona była dobra i nie przeszła niepostrzeżenie na tej ziemi“. Zrozumiałeś? Ale szczyt wszystkiego, dalej — „umarł — szczęśliwy, bo był kochany w ostatniej chwili“...
Szczęśliwy — w ostatniej chwili. Co mu po ostatniej chwili? Cale życie! całe życie kochać się, jak dwa warjaty, jak ty i ja... jak Fed i ona!...
I wiesz co najkomiczniejsze, to to, że, aby pisać takie bzdury, on wstaje po nocy. Nawet pantofli nie włoży!... Nastaw mi jeszcze gramofon, żeby odetchnąć po tych głupstwach.
Ten tam rzępoła będzie się gniewał.
Nakryj go czem.
Prawda!