Ta strona została przepisana.
ŻONA.
Słuchaj, może ona ma jakie prawo do ciebie, że ona tak ciągle puka.
FEDYCKI.
Keine idée!..,
GŁOS WDOWY.
A to dla dobra obojga państwa.
FEDYCKI.
Obojga? ta trzeba się z nią rozmówić.
(zastawia gramofon, który milknie).
ŻONA.
A może to jaki kawał.
FEDYCKI.
Nie — to głupia, ale strasznie dobra kobieta. Odwróć się.
(idzie do drzwi — wdowa się wsuwa, ubrana w długi ciemny płaszcz i chustkę na głowie — wchodzi z godnością).
SEENA XII.
ஐ ஐ
WDOWA.
Przepraszam, że się narzucam, ale byłam na dole po zapałki i widziałam z ulicy, że państwo zapomnieli zasunąć rolety i że państwa może być widać z dołu, jak w latarni. Przepraszam... nie przeszkadzam? —
FEDYCKI.
Dziękuję. Mogła to pani powiedzieć przez drzwi. —