Ta strona została przepisana.
ten... ktoś, co jest na dole, myślał, że tu nikogo niema. — To jedno może mnie uratować.
(milczenie).
Nie chce pani? dobrze! To pal sześć,.. niech się dzieje co chce, ale ja się jutro wynoszę i będzie mnie pani widziała tak, jak swoje ucho.
(po chwili).
WDOWA
(ukazuje się we drzwiach).
Niech ta pani wejdzie!
FEDYCKI.
Idź!
(Żona szybko wpada do pokoju wdowy — na scenie zostaje wdowa i Fedycki — zasuwają szafę, ale do połowy tak, że przez drzwi, które się otwierają do pokoju wdowy, może ktoś wejść).
SCENA IV.
WDOWA, FEDYCKI.
ஐ ஐ
FEDYCKI.
Teraz ja zapalę światło!
WDOWA.
Ach panie Fedycki! panie Fedycki, co pan ze mną wyrabia!...
(Fedycki zapala dwie świece na pianinie).
FEDYCKI.
Niech pani tylko przeczeka.