Strona:PL Gabriela Zapolska - Utwory dramatyczne T. IV.djvu/248

Ta strona została przepisana.
ŻONA
(do Fedyckiego i wdowy).

Schowajcie mnie...

(chce się wydrzeć. Wdowa jakby ją chciała wydrzeć — Fedycki cofa się koło okien).
MĄŻ.

Ty... tu... przecież ja... ja... miałem rację... słowo honoru dał... o!... ty...

(do żony)

ty nikczemna!...

ŻONA
(która się wydarła z rąk męża, leci do Fedyckiego, który się cofnął).

Ty pozwolisz, żeby on się nademną pastwił? Broń mnie.

FEDYCKI.

Daj mi teraz spokój. Sama nawarzyłaś piwa — to go pij...

(Żona ucieka do kąta pokoju).
MĄŻ
(dźwigając się z trudnością).

Jakie to wszystko straszne... podłe... małe... gdzie... gdzie mój kapelusz?...

WDOWA.

Pan tak nie może iść... pan się ledwo na nogach trzyma.

MĄŻ.

Proszę się o mnie nie troszczyć... już mi się nic gorszego nie stanie...

(idzie do drzwi).