Ta strona została przepisana.
WDOWA.
O! i fotel zniszczony...
FEDYCKI.
Zapłacę!
(Wdowa macha ręką).
FEDYCKI.
Zastawię pianino albo rower i zapłacę.
WDOWA.
Tego pan nie zrobi, bo to wzięte na raty.
FEDYCKI
(w paroksyzmie wściekłości).
Zrobię... zrobię... zrobię... A pani nic do tego... Ja nie chcę pani opieki... pani jęczenia... pani miłości... pani całej... Ja w ogóle nie chcę kobiet... mam ich po póty... o!...
(chwyta czapkę, futro i leci do przedpokoju).
WDOWA.
Niech pan choć weźmie kalosze!
FEDYCKI.
A to... każda o te kalosze! Nie wezmę kalosz}y...! nie wezmę kaloszy!...
(wylatuje jak warjat).
SCENA IX.
WDOWA potem DZIECKO i DOROŻKARZ.
Wdowa pozostaje jak przykuta — wreszcie wzdycha — ociera oczy — siada na szeslągu bardzo zasmucona — otwierają się drzwi od przedpokoju, wchodzi Dziecko w futerku białem, kapturku. Dorożkarz prowadzi je za rękę. Wchodzą do przedpokoju i stają na progu.