Ta strona została przepisana.
SŁUGA.
Jak Boga kocham. Dorożkarz.
PANNA MANIA.
A pan?
SŁUGA.
Powrócił późno — poszedł odrazu do swego pokoju i tam się zamknął. Pukałam, niby na kolację, ani mru mru...
PANNA MANIA.
Może mu się niedobrze zrobiło?
SŁUGA.
Jak przez kuchnię przechodził, to był — no... jak płótno... ledwo lazł.. Potem u siebie chodził, chodził, ale się nic nie odzywał.
PANNA MANIA.
Hm... tak... A gdzie Lila? śpi?
SŁUGA.
A... o... na sofie... Tak się ułożyła sama, bo była przeziębnięta i nie chciała iść do paninego pokoju spać, tylko ciągle nasłuchiwała, a to co ojciec robi, a to czy matka nie wraca. Tak my czekały, czekały, aż nas obie sen zmorzył.
PANNA MANIA.
Tu zimno... czemu nie napalone?
SŁUGA.
A no... czem? klucz od piwnicy u pani, ja pieniędzy nie mam, a pan się zamknął.