Ta strona została przepisana.
PANNA MANIA.
Ma tu Zosia... proszę kazać przynieść cetnar drzewa ze sklepiku i zaraz ponapalać. Herbata jest?
SŁUGA.
Zamknięte...
PANNA MANIA.
Kupić bułek, masła, jaj — trochę cukru i troszkę herbaty... a żywo.
SŁUGA.
Mnie się widzi, że się tu coś naprawdę stało...
PANNA MANIA.
To już nie nasza rzecz. Niech Zosia idzie!
(sługa wychodzi. Panna Mania rozgląda się — podchodzi do drzwi męża, nadsłuchuje — wreszcie zbliża się do dziecka i klęka przed nim).
PANNA MANIA.
Liluś!...
(po chwili).
Lilusieczko!... a otwórz ślepki...
DZIECKO.
Co to?
PANNA MANIA.
To ja — Mania...
(Dziecko powoli budzi się — przeciera oczki i patrzy po sobie).
DZIECKO.
Co ja tak?