Dobrze...
Za chwilę tu przyjdzie ten... pan. Ja wymogłem to na sobie, aby uniknąć skandalu, że mam się z nim zobaczyć. — Pani tego nie zrozumie, że to jest wielka ofiara z mej strony. Ale to mniejsza. Tu chodzi o to, aby, jak to powiedziałem, nakreślić plan dalszego pani życia.
A cóż on będzie miał w tem do czynienia?
Jakto? co? Wybrany przez panią... teraz będziecie iść razem. Zresztą — to się omówi. Bo widzi pani. Tu jest coś więcej w tym domu, jak panine meble. — Oprócz nas trojga w tej tragedji — jest jeszcze ktoś czwarty... to... małe, drobne, tam... w moim pokoju!...
Jak więc pani widzi jest nas czworo — i dla czworga trzeba stworzyć jakieś warunki życiowe, skoro te, które były, pani rozbiła.
Co tu dużo gadać? Ja biorę Lilę...
To nie... Ja nie chcę, aby nawet cień pani na Lili postał.