Strona:PL Gabriela Zapolska - Utwory dramatyczne T. IV.djvu/280

Ta strona została przepisana.
SCENA V.
PANNA MANIA, MĄŻ, FEDYCKI.
ஐ ஐ
PANNA MANIA.

Idzie! — zaraz z początku wymacałam, że nie przyjdzie, bo się boi pana... więc powiedziałam, że pan wyjechał i że to pani chce go widzieć...

MĄŻ
(chce odejść do siebie).

To podstęp...

PANNA MANIA
(zatrzymuje go).

Ale co tam... byle był....

MĄŻ
(wskazuje na drzwi).

Ona jest tutaj.

PANNA MANIA

}

(stropiona).

Pan się pogodził?

MĄŻ.

Ja?

PANNA MANIA.

No... oddycham.

(biegnie do przedpokoju — otwiera drzwi i wprowadza Fedyckiego, Fedycki wchodzi, widząc profesora pierwszy jego odruch, aby uciec, ale Mania mu zastawia sobą drzwi do przedpokoju).
MĄŻ.

Proszę pana bliżej... daję panu słowo... nic się panu nie stanie!