Strona:PL Gabriela Zapolska - Utwory dramatyczne T. IV.djvu/282

Ta strona została przepisana.

z nią źle, a najgorzej wtedy będzie naszej córce. Więc teraz już pana rola przy niej się zaczyna. Ja wszystko zrobię, co można, ażeby uzyskać rozwód. Całą winę wezmę na siebie. A gdyby nie — to są inne sposoby — zmienicie wiarę — bo ja wiem! Słowem, że będziecie dalej żyć mężem i żoną.

FEDYCKI.

Ja z... nią?

MĄŻ.

Pan z nią.

FEDYCKI.

Ale proszę pana, to pan jej nie zna.

MĄŻ.

Ja?

(Żona cicho się wsuwa i chwilę stoi nieruchoma).
FEDYCKI.
(wyjmuje portfel szybko i bilet).

Proszę pana, to ja wolę sto razy pojedynek.

MĄŻ.

A wie pan... a wie pan...

(patrzy na niego uważnie).

Pan jest także taki, jak ona. Wy jesteście tragiczna para głupców.

FEDYCKI
(chce odejść).

Panie! jeśli pan mnie tu...

MĄŻ.

Cicho! stać!... Tak będzie, jak ja każę. My