Strona:PL Gabriela Zapolska - Utwory dramatyczne T. IV.djvu/291

Ta strona została przepisana.
ŻONA.

Idź! idź!... Jestem cała w gorączce... Doprawdy... chciałabym już jechać.

(Żona przez chwilę chodzi, wreszcie idzie do kredensu, wyjmuje srebro — zawija w serwetę, idzie do swego pokoju, przynosi jakieś pudełeczka, zawija je w papier. Drzwi otwierają sie, wchodzi dziecko, rozgląda się i podchodzi do stołu — wreszcie po chwili milczenia, pyta nieśmiało).
DZIECKO.

Mamusia znów gdzie idzie?

ŻONA.

Jedzie Lilusiu, jedzie! po majątek dla Lilusi, dla siebie. Przyjedzie bogata, bogata — strach — przywiezie Lilusi sukienek, zabawek, cukierków. Zabierze Lilusię do siebie — będzie cacanie.

(całuje dziecko po rękach i buzi).
DZIECKO.

Nie — lepiej zostań mamusiu!

ŻONA
(chwila jakby żalu — cicho).

Nie mogę, nie — mo — gę.

DZIECKO.

Dlaczego?

ŻONA
(oprzytomniawszy).

Bo nie!

(zrywa się).