Strona:PL Gabriela Zapolska - Utwory dramatyczne T. IV.djvu/294

Ta strona została przepisana.

zofję. A jak się panu spodoba to i to

(uderza się w kark i w szyję).

to po panu! Bądź pan zdrów — proszę tu Lilę dobrze chować, bo jak po nią przyjadę...

(całuje dziecko — mąż odrywa je od niej).
MĄŻ.

O! pani jej nie dostanie!

ŻONA.

I zaraz! córka pójdzie za matką. Takie prawo.

MĄŻ.

Jak za jaką.

ŻONA.

Pan nie może mnie dyfamować przed są dem, bo pan sam powiedział, że to byłby skandal, a tego chce pan uniknąć. Aha!... co! przybiłam pana, to za kokotę!... a zresztą sąd rozsądzi.

(bije pięściami w stół. Dziecko wbiega między nich).
DZIECKO.

Mamusiu! Tatusiu!

MĄŻ
(z najwyższem wzburzeniem).

Sąd rozsądzi!

ŻONA.

Sąd rozsądzi!

MĄŻ.

Tak — sąd!