Ta strona została przepisana.
MELA.
Dziękuję ci... Tak miło, kiedy ktoś łagodnie mówi... dziękuję ci... Zbyszku.
(Wychodzi cichutko do swego pokoju).
(Zbyszko wstaje i idzie do okna, skąd pada światło zapalonej latarni, opiera czoło o szybę i tak zostaje. Wchodzi Hanka spłakana, otulona chustką, przystępuje do Zbyszka i mówi przez płacz).
SCENA VIII.
ZBYSZKO, HANKA.
ஐ ஐ
HANKA.
Proszę pana.
ZBYSZKO.
I co? i co?
HANKA.
Tak jest jak mówiłam.
(Zanosi się cicho od płaczu).
ZBYSZKO.
Ładna historja! A to pech!
(chodzi po scenie).
HANKA.
Co ja teraz zrobię?
ZBYSZKO.
Jedź do domu.
HANKA.
Ale! Żeby mnie tatko skórę zdarli, nie pojadę.