Strona:PL Gabriela Zapolska - Utwory dramatyczne T. IV.djvu/87

Ta strona została przepisana.
ZBYSZKO.

Zresztą nie becz, jeszcze daleko, może się co zmienić.

HANKA.

Acha! Takim jak ja to zawsze wiatr w oczy. Mnie to zawsze najgorsze się trafi. Potrzebne mi to było. Boże! Boże! To chyba się utopić.

ZBYSZKO.

Dużoby ci pomogło!

HANKA.

Śmierć na wszystko pomoże.

ZBYSZKO.

Głupia jesteś!

HANKA.

Ale!

ZBYSZKO.

Cicho bądź, nie płacz, bo mnie djabli wezmą.

HANKA
(stara się stłumić płacz chustką).

Proszę pana, co ja teraz zrobię?

ZBYSZKO
(patrzy na nią chwilę, potem odchodzi do swego pokoju).

A to pech! A to pech!

HANKA
(wybucha wielkim płaczem. Wchodzi Mela).