Strona:PL Gabriela Zapolska - Utwory dramatyczne T. IV.djvu/92

Ta strona została przepisana.
MELA.

Ciociu, niech się ciocia nie śmieje! To Bóg wie, co z tego może być, bo mama nie pozwoli na małżeństwo. Zobaczy ciocia!

JULJASIEWICZOWA.

Naprzód, skąd to wiesz?

MELA.

Ja podpatrzyłam niechcąca! Jak Bozię kocham. Ja zaraz potem oczy zamknęłam.

JULJASIEWICZOWA.

Lepiej było przedtem. Cożeś widziała?

MELA.

Ciociu oni się muszą pobrać. Oni się już całują.

JULJASIEWICZOWA
(śmieje się).

No, skoro się już całują.

MELA.

Tak, tak. Ja odkąd to zobaczyłam, to sypiać nie mogę już zupełnie. Co sobie przypomnę, to mną tak dziwnie zatarga, i płakać mi się chce i smutno i miło... Ale to ja, a mama, to z pewnością Zbyszka przeklnie.

JULJASIEWICZOWA.

Nie bój się cielątko, mama Zbyszka za to nie przeklnie.

MELA.

Żeby jeszcze tylko to, ale jest jeszcze dużo komplikacji. Jest jeszcze finanzwach tam