Strona:PL Gabriela Zapolska - Utwory dramatyczne T. IV.djvu/97

Ta strona została przepisana.
DULSKA.

Ona na złość się wyciąga i zaraz potem z konduktorem secesja, wszyscy się patrzą.

JULJASIEWICZOWA.

Ach, bo o ten cent, czy dwa.

DULSKA.

Kto nie szanuje grosza, ten nie wart... Hanka nakrywaj. My tu pijemy herbatę, bo piec w jadalni coraz gorszy.

JULJASIEWICZOWA.

Czemu go ciocia nie naprawi.

DULSKA.

Albom ja głupia? I tak na przyszły rok nie będę tu mieszkać, tylko wynajmę. Wtedy mi lokator piec poprawi. Idę włożyć szlafrok. Hesia przebrać się! Mela zajmij się herbatą.

(Wychodzi, Hanka nakrywa, Juljasiewiczowa obserwuje ją).
HESIA.

Dziś była marna lekcja, dobrze zrobiłaś, żeś nie poszła. Same sztubaki.

(Wybiega).
JULJASIEWICZOWA.

Hanka! Cóżeś tak zmizerniała?

HANKA.

Zęby mnie bolą.

JULJASIEWICZOWA.

Zęby?