Strona:PL Gabriela Zapolska - Utwory dramatyczne T. V.djvu/103

Ta strona została przepisana.

chce wypróbować (do kobiet grzecznie). Mogą panie odejść.
MATAŁKOWSKA (lękliwie). Czy aby nie zamkną mi restauracji?
KORNIŁOF (j. w). To się zobaczy.
MATAŁKOWSKA. Panie pułkowniku, ja mam dzieci — ja...
KORNIŁOF. Proszę odejść... (do Horna cicho). Ja te kobiety kazałem za progiem aresztować.
HORN. Po CO?
KORNIŁOF. Mogą ostrzedz — wszystko przepadnie (odprowadza kobiety do drzwi). A! panna Józia bałamutka, oficerów nam bałamuci... — ej! ej! za ładne oczki, za ładne...

(Otwiera drzwi — ukazują się schody jasno oświetlone i 4 żandarmów, ustawionych rzędem).

KORNIŁOF. Wziat eti żeńszczyny!
MATAŁKOWSKA. Jezus Marja!

(Józia chce uciekać — żandarmi ją chwytają).

KORNIŁOF. Cicho! ani krzyku! bo każe usta pokneblować. Na dół z niemi — i czekać rozporządzenia, (zamyka drzwi wchodowe i wraca).