Strona:PL Gabriela Zapolska - Utwory dramatyczne T. V.djvu/111

Ta strona została przepisana.

watiele, co to niby do czynu zachęcają, a w chwili stanowczej usuwają się i ot — nieszczęście gotowe. Tu — u pani musiał działać niejeden taki rozwiewatiel...

(Poruszenie Anny).

O! panią to oburza, że ja o tych apostołach tak mówię — ale co zrobić pani droga — to jest tak. Ja ich wszystkich znam na wylot, tych pięknych mówców, którzy was uwlekają pięlcnemi słowami. Oni podczas badań są zupełnie inni — i gdyby pani mogła te akta tu zamknięte przeczytać, to nie patrzyłaby pani na mnie takiemi oczami, jak w tej chwili.., (po pauzie zmieniając ton, od niechcenia przeglądając broszurki). A ci, którzy panią do tego namówili i poprowadzili, także nie wiele są warci. Zresztą od nich właśnie dowiedziałem się, jakiemi drogami pani do tych broszurek doszła... 1 wyznam pani, że żle umieściłaś swoje zaufanie.

(Anna milczy).

Choć wiem wszystko dokładnie — pragnę jednak dla pani dobra... ażeby mi pani sama wszystko opowiedziała. Być może, iż tamci, pragnąc zrzucić ze siebie winę, nadto panią obarczyli. Ja mam dla pani cześć i szacunek, bo pani wydajesz mi się wyjątkową istotą. Dlaczego pani ma odpowiadać za winy tych, którzy broniąc swej skóry, panią denuncjowali. Niech pani przestanie milczeć — niech pani przedemną powie wszyst-