no, prosto, bez przesady). Spójrz pan! (odchyla na piersiach palto). Czy pan widzisz te plamy? Czy pan wiesz, po kim daliście mi ubranie? Po tej, która uciekając przed waszemi badaniami, kawałkiem szkła zdołała sobie gardło poderżnąć. To jej krew... ja ją tu mam przy sobie — na mojej piersi... to moja tarcza, jak ta umarła nic nie powiedziała — tak i ja nic wam nie powiem. Tak mi Boże dopomóż!
KORNIŁOF. Odprowadzić! (po Wyjściu Anny). Woti będzie uparta sztuka...
BOTKIN (we drzwiach do Strełkofa). Wejdźcie, Aleksy Harytonowiczu! Piotr Pawłowicz na was czeka.
STREŁKOF (pijany). Idu, Iwan Nykałajewicz, no tylko na minutku. U mnie dziś świdanje s majej luboszkoj, a ja dżentielmien i na świdanje pierwej pawinien się jawić.
BOTKIN. Naturalnie. Ale ot i pułkownik.