Strona:PL Gabriela Zapolska - Utwory dramatyczne T. V.djvu/116

Ta strona została przepisana.

KORNIŁOF. Ot ładno! ot maładiec — a teraz wy gałubczyk Iwan Nikałajewicz... a tu siga i kawior nie solony — a ot moskiewska kiełbasa — prost z Moskwy. Ja to sprowadził i tu w cytadeli dla siebie w protokółach trzymam. Jej Bohu!
STREŁKOF. Sławnaja zakuska...
KORNIŁOF. Jeszcze po jednemu!
STREŁKOF. Niet! niet! nie magu...
KORNIŁOF. Nu... jakże? my tu zwyczajni tak już po ruskim obyczaju... Przed diełem stakańczyk... od czystego serca! (wylewa swój kieliszek, na podłogąę.
STREŁKOF (pije). Chyba, że od czistawa serca...
KORNIŁOF. Szkoda, że tu panny Józi nie ma... ot szykowna panna...
STREŁKOF (pijany). Sławnaja dziewuszka... Ja w niejo wlublon — strach!
KORNIŁOF. Nie — u — że — li? A ot ona podobno lubi tego polaka... Wielhorskiego...
STREŁKOF (b. pijany). Kawo? Polaka? na-plewat mnie na niewo! on uże prapał... ja jewo urządził i to na wsiu żiźń... on... (opamiętując się). Czort z nim! czort z nim! (krzyczy). Czort z nim!
KORNIŁOF. Tak, tak... my jego zamknęli. No ale on może niewinny, jego można uwolnić...