wydane zostało. Pani wie, o co ja panią prosiłem... przez drogę. Miała pani skłonić swego syna do wyznania całej prawdy w sprawie patrjotycznej propagandy, w jaką się wbrew danemu słowu wmieszał... Niech pani pamięta, że my wiemy już o wszystkiem, ale systemem u nas przyjętym musimy usłyszeć prawdę z ust syna pani. Inaczej trzymać go będziemy tak długo, aż prawdy całej, nie powie, (po chwili). A syn pani jest bardzo nerwowy i chorowity — odosobnienie fatalnie na niego działa. Takie natury nie przenoszą czasem dłuższego więzienia. Ja mówię otwarcie od czystego serca i jak ojciec... U mnie był brat... ot, on się zaplątał w Kijowie między nihilistów, no i w więzieniu zwarjował...
WIELHORSKA. Oh! panie pułkowniku!
KORNIŁOF. No... tak jest ja prawdę całą mówię — ja szczery człowiek — wolę ostrzedz. Pani widziała co dwa lata temu z synem pani się działo, kiedy sam siedział... Był bliski obłędu...
KAZIMIERZ (gwałtownie). Mamo! mamo! nieprawda! nie wierz! to kłamstwo — mnie się nic nie stanie — ja wszystko przeniosę... ja posiedzę, jeśli mnie już niesprawiedliwie zasądzą... ale mnie nic nie będzie... ja jestem silny... zdrów... zdrów zupełnie... mój mózg wytrzyma... mamo nie płacz.
WIELHORSKA (płacze i ściska konwulsyjnie syna). Kaziu! Kaziu! Kaziu!
Strona:PL Gabriela Zapolska - Utwory dramatyczne T. V.djvu/124
Ta strona została przepisana.