Strona:PL Gabriela Zapolska - Utwory dramatyczne T. V.djvu/126

Ta strona została przepisana.

KAZIMIERZ. Nie trzeba. Mamo — tu nam nic nie brakuje — a ty sama przecież.
WlELHORSKA. Nie! nie! weź — nie możecie być bez pieniędzy... Może dasz na wódkę żołnierzom, to oni będą lepsi dla ciebie. Ja jeszcze przywiozę więcej. Tylko teraz nie mogłam.
KAZIMIERZ. Nie mateczko.. nie trzeba. Idż stąd... ty drżysz cała... nie płacz!... Bądź zdrowa!
WIELHORSKA (tuląc go do siebie). Ty mój biedaku znów! znów!... cię tu zostawiam.
KAZIMIERZ (ociera jej oczy). Nie płacz mamo — nie trzeba, aby widzieli łzy twoje...
WIELHORSKA. Tak — tak — (całuje go). Bądź zdrów! (robi nad jego czołem krzyż). Niech cię Bóg strzeże, (odchodzi tłumiąc łzy i nagle Wraca). Oni cię nie biją?
KAZIMIERZ. Nie mamo! nie.
WIELHORSKA (z — oczyma błagalnie w niego utkwionemi). Nie biją?
KAZIMIERZ. Przysięgam ci, że nie.
WIELHORSKA (na progu do Korniłofa). Nie dręczcie go!... on już i tak sił nie ma! (wychodzi powoli).