ca na przód sceny, bierze rewolwer, chowa go do kieszeni i triumfalnie obraca się ku drzwiom). No panie generale — teraz my się zmierzymy!
KOMENDANT (mały — siwy zupełnie starzec). Pamiłujtie — eto nie wazmożno... wszystko mnie opowiedział wot Aleksander Walentinowicz. To wy Piotrze Pawłowicz taki cień, taką hańbę na mój pułk rzucacie... To dierzost! to zuchwalstwo — to... wam nie ujdzie płazem.. ja...
KORNIŁOF. Patisze — ja pokornie przedłożę to, co w papierach Strełkofa znalazłem.
KOMENDANT. Co!
HORN (gwałtownie). Wy znaleźli jaki dowód.
KORNIŁOF. Oto bruljon ostatniej przesyłki — ot tu na marginesach pół listu anonimowego, który my przedwczoraj pod adresem kancelarji dostali!
HORN. Pokażcie!
KOMENDANT. Jaki wstyd! mój pułk sławny był — czysty! nigdy podłoty!