Strona:PL Gabriela Zapolska - Utwory dramatyczne T. V.djvu/136

Ta strona została przepisana.

kobieta... więc po co przed taką długą drogą odbierać jej tę siłę i odwagę.
KAZIMIERZ (jak echo). O tak! to bardzo długa droga...
KORNIŁOF. Bardzo! bardzo! Jakkolwiek nie jedzie sama, ale z całym transportem, lecz zawsze dla młodej osoby to uciążliwe...
KAZIMIERZ. Czy wolno zapytać, z kogo się składa ten transport?
KORNIŁOF. Uwięzieni, drogi panie... przestępcy rozmaitej kategorji...
KAZIMIERZ. Zbójcy, mordercy, podpalacze...
KORNIŁOF. Są, są... politycznych znów tak dużo na szczęście nie mamy...
KAZIMIERZ. I ona między nimi... ona między nimi... Słyszysz? słyszysz?
KORNIŁOF. Prawo różnicy w zbrodni nie zna...
KAZIMIERZ. Więc ona zbrodniarka?
KORNIŁOF. Pan Wielhorski powinien był zrozumieć, że bunt przeciw rządowi to zbrodnia — ja starałem się to już dawno panu wytłómaczyć i zdawało mi się, że pan to już pojął. Dwa razy pan był u nas w gościnie a wszystko jakoś nie pomaga. Zwłaszcza dziś pan do mnie mówi — tak, że to zaczyna mi się niepodobać... Ja dużo sobie zada-