Strona:PL Gabriela Zapolska - Utwory dramatyczne T. V.djvu/139

Ta strona została przepisana.
ją osłania. Włosy w warkocze wolno splecione. Powoli dochodzi do kraty i staje, oparłszy o nią czoło. Patrzy, nie mówiąc nic na Kazimierza).
ஐ ஐ

KAZIMIERZ (milczy również — tylko drży na całem ciele).
KORNIŁOF. Państwo mogą rozmawiać ze sobą. To dozwolone.

(Milczenie).

Dlaczego państwo nie mówią? Wszak to ostatnie widzenie... jutro już pani rankiem wyjedzie... ja więcej widzieć się nie pozwolę...

(Milczenie).
(Korniłof rozmawia po cichu z Botkinem. Botkin podchodzi do kraty).

BOTKIN. Mamzel Lasocka — pazwoltie — gaspadin pałkownik izwolił wam skazat, czto on rozrieszajet wam idti w pierwoje otdielenje Pazwoltie — ja was prewiedu... (otwiera drzwiczki i przeprowadza Annę do pierwszego oddziału naprzód sceny. Ona chwilę się waha, potem idzie za Botkinem).
KORNIŁOF. Pozwalam, żeby się państwo tak widzieli — ale to czynię ze względu na panią... Pozwalam tylko pięć minut rozmowy, ja mam zegarek w ręku...

(Anna stoi nieporuszona z rękami spuszczonemi wzdłuż sukni).

KAZIMIERZ (zbliżając się ku niej). Anno! to nie moja wina, że ja jestem wolny.