ANNA (b. prosto). Wiem o tem...
KAZIMIERZ. Anno!... dlaczego sprowadziłaś na siebie to wielkie nieszczęście!
ANNA. Nieszczęście? Gdybym ci powiedziała, że jestem w tej chwili szczęśliwą, nie zrozumiałbyś mnie może.
KAZIMIERZ. Ależ ty jedziesz... tam... na wygnanie... na całe pięć lat!
ANNA. A czyż i tam ludzie nie żyją? — Tam wreszcie czeka mnie... zapomnienie, tu miałabym tylko pustkę i nicość. Nie mam już nic z dawnej wiary w sercu...
KAZIMIERZ. Tutaj miałabyś obok siebie mnie — nas wszystkich. Tam — nie będziesz mieć nikogo!
ANNA. Będziesz ze mną wiecznie ty — dawny, ten któregom widziała za temi kratami, tak jak ty mnie ujrzałeś! My z tamtym pójdziemy we dwoje — na całe życie skuci jedną czarowną myślą — może... szaloną, ale taką piękną, taką wielką, taką naszą...
KAZIMIERZ. Więc mnie już nie kochasz Anno?
ANNA. Kocham cię tamtym, który wierzył, walczył i cierpiał...
KAZIMIERZ. Ależ ja teraz także walczę i cierpię.
Strona:PL Gabriela Zapolska - Utwory dramatyczne T. V.djvu/140
Ta strona została przepisana.