Strona:PL Gabriela Zapolska - Utwory dramatyczne T. V.djvu/151

Ta strona została przepisana.

stworzenia świata, były oficery i sołdatyszki. Ważnyja lica i miełocz. Ot, jak dziesięć rubli, asygnata i miedna kapiejka — ty Alosza kapiejka, a ja ot asygnata. (Ziewa). Boh!... kakaja skuka... ot; morda od ziewania rozciągnęła sie jak czort znajet czto! (Do Aloszy, który brał miotłę a kierował się do szopy). Ty kuda?
ALOSZA. Straszne błoto w etapie po ostatniej partji. Chciał podmieść a to...
PROSKURÓW. Astaw! nie nużno nam nie prykazano, żeby w etapie błota nie było. Jak nie prykazano od wierhu to my winni sami żadnych nowosti nie diełat. Ty sołdatyńka i małczy, ja choć oficer a taki sam swoim urnom niczego nie zrobię... Błoto w etapie, robaki, cztoż... prykazu nie było cztoby błoto won... tak pust ostanietsia. Po chwili do Aloszy, który wziął z szopy kubeł i szedł za palisadę po wodę). Ty kuda?
ALOSZA. Wody w etap Wasze Wysokobłahorodje.
PROSKURÓW. Nu... wody można, w prykazie jest, cztoby woda była... no idż... (Zamyka oczy i ziewa. Alosza chce iść.
PROSKURÓW (nagle). Ty kuda.
ALOSZA. Wody do etapu.
PROSKURÓW. Później, astańsia, ja budu fiłozofować... tak ty hużak słuszaj, cztoż, no’ da... mnie chciało się fiłozofowat a ty słuchaj.