Strona:PL Gabriela Zapolska - Utwory dramatyczne T. V.djvu/152

Ta strona została przepisana.

ALOSZA (z rezygnacją stawia kubeł na ziemię). Słuszaju Wasze Wysokobłahorodje!
PROSKURÓW. Tak... wot... Zaczem ot w Sybirje takoje szare niebo? ha, nie znajesz? nie znajesz (Urywa, ziewa, zamyka oczy — po chwili). No, a czto ty nagotował? ha? Kolacja eto toże fiłozofja... jeść... cztoż? u czełowieka rozum a potem briucho.
ALOSZA. Krupy Wasze Wysokobłahorodje i leniwyje szczy.
PROSKURÓW. Ot uż ja drugi rok trzy razy dnia jem leniwyje szczy i krupy. A z miasta nic nie przynieśli?
ALOSZA. Nic... może będzie szła dziś partja nieszczastnych i co z miasta dla nich podniosą.
PROSKURÓW. Przyjdzie partja?
ALOSZA. Ja tak słyszał Wasze Wysokobłahorodje.
PROSKURÓW. Oo, tak ładno... może co i dobrego się zdarzy... (Ziewa i przeciąga się). Alosza, daj gitarę! (Alosza chce iść do domu). Ty kuda?
ALOSZA. Gitara...
PROSKURÓW. Ach! da! no idź!
ALOSZA. (Wchodzi do domu, widać przez okno jak odczepia gitarę. Przez ten czas Proskurów ziewa, zamyka oczy i mówi.