war rozdmuchuje... ta w mordu od oficera bierze... i męczy się w szyneli... Za czem ty carowi potrzebny, co?
ALOSZA. Boh dał jemu włast’, moc, potęgę, siłę — nam słuchać trzeba.
BRODIAGA. A Bogu kto dał włast’? i siłę, ha? (Po chwili z pogardą). Tuman, tuman.
ALOSZA. Da... wy uż ubijca... to wam wszystko jedno, wy z Bogiem w niezgodzie i z carem batiuszką i z prawem. U was krew na duszy, ale ja choć sołdatyszka, ale czysty i praw. Wy wierno nie tylko Makrymowicza ubili... u was więcej ofiar na duszy.
BRODIAGA (szyderczo). Nadiejuś... kak ucieknę z turmy trzeba żyć... lasem jedzie kupiec... pas na nim tłusty od pieniędzy... cztoż kupiec? żyru, tłuszczu kupa — gdzie u niego dusza... w łob go kawałkiem żelaza i kupca niet a ruble moje! Ot i żyć mogę... i soł-nyszko świeci a grzeje... las srumi, ptaszyna śpiewa... a kupiec? żyr, tłuszcz... wot liście lecą,., lecą... kupa cala... pokryły.. da!
ALOSZA. Ja by nie mógł zabić człowieka.
BRODIAGA. Poczekaj brat... ciebie kiedy ubiją. — Na świecie zabit! nada, jeśli nie chcesz, aby ciebie zabili... da... da!.. Po chwili. U ciebie trochę chleba jest? Po chwili. Ja jak głodny to i za chleb zabić gotów.
ALOSZA dobywając z zapazuchy chleb razowy. Ja ostatnim kawałkiem z głodnym się podzielę.
Strona:PL Gabriela Zapolska - Utwory dramatyczne T. V.djvu/159
Ta strona została przepisana.