MARUSIA. Ha! pust! niech bierze... pierogi niech choć ostawi dla biednych. W oknie pojawia się Proskurów.
PROSKURÓW. Nu czto? czto wam potrzeba?
IWAN IWANOWICZ. z ukłonem. Fadiej Pawłowicz... my ot z podarkami dla partji. Ja Iwan Iwanowicz Iwanow, z poczty, wy mienja uznali? niet? Partja idzie nowa, więc my po dawnemu sybirskiemu zwyczaju z podarkami — u mnie dziś imieniny, tak ja mundur nadział i z pierogiem i datkiem k’ nieszczastnym...
MARUSIA. A ja ot z kapustą i z kopiejkami.
PROSKURÓW. Nu ładno, ładno! Alosza odbierz podarki i postaw w sieni... Jak partja przyjdzie to możecie wejść na dziedziniec. Alosza odbiera talerze i wnosi do domu. Teraz idźcie procz!
WSZYSCY cofają się do bramy. Spasibo Fadiej Pawłowicz... spasibo..
PROSKURÓW. Alosza! czaj! Odtyka w oknie butelkę rumu i wącha. Rum Jamajskij! Podśpiewuje.
Rum jamajskij
W czaj kitajskij...
dum — dum — dum!
Słychać dzwonki. — Proskurów zamyka okno. — Dzwonki się przybliżają, słychać tętent koni i Wołanie: Ha! a! a!