Strona:PL Gabriela Zapolska - Utwory dramatyczne T. V.djvu/164

Ta strona została przepisana.

BRODIAGA. Ja brodiaga... ubił temu dwadzieścia lat swego pana Makrimowicza... uciekł z katorgi pietnaście razy... teraz zima, do turmy choczetsia nużno arestowat!
ANIUCZKIN. Poczekaj!
BRODIAGA. Wasze Wysokobłahorodje...
ANIUCZKIN gwałtownie. Poczekaj!
BRODIAGA (zły mrucząc). Ja ubił Makrymowicza.
ANIUCZKIN (z pasja). A ja ciebie zabiję, jak będziesz odpowiadał. Woni (bijąc We drzwi butem). Cztoż eto? nikogo niema? (drzwi się otwierają wychodzi Proskurów, za nim Alosza).
PROSKURÓW. Prastitie... no ja zdrzemnął się — tyle pracy...
ANIUCZKIN. Da, da! znaju... no nie w tem rzecz. — Ja wiodę partję... ja ich wyprzedził... ja mam do was interes!
PROSKURÓW. Alosza! postaw samowar, proszę w komnatu... u mnie ot tam jamajski świeży.
ANIUCZKIN. Niet, niet, u mienja czasu niema. Ja do was z prośbą.
PROSKURÓW. Pamiłujtie... powiedzcie o co chodzi.
ANIUCZKIN (bijąc się szpicrutą po ostrogach). Wy tutejszy, Sybirak?
PROSKURÓW. Ja? kakże? ja iz Torżka