Strona:PL Gabriela Zapolska - Utwory dramatyczne T. V.djvu/174

Ta strona została przepisana.

ANIUCZKIN. Za partją z dziećmi jedzie (jak oszalały). Ach! jak sobie przedstawię, co będzie za godzinę... nie wydierżu!
UNTEROFICER (wchodzi, salutując przed Aniuczkinem). Wasze Wysokobłahorodje... konwój idiot!

(Słychać brzęk kajdan. — Milczenie na scenie. — Przez bramę otwartą wchodzą skuci po dwóch wygnańcy. Niektórzy są skuci wspólnemi kajdanami, które mają włożone na rękach — niektórzy mają skute razem po jednej nodze. — Wówczas pierścień od kajdan jest ciasno włożony na buty. Inni więźniowie są przykuci po dwóch do jednego żelaznego pręta. Prawie wszyscy Polacy są razem — wchodzą wolno, zmęczeni, wyczerpani Niektórzy ledwie się wloką — odziani są w siermięgi szare z żółtą łatą kwadratową na plecach. Kobiety mają także siermięgi zbyt duże i spódnice czarne — głowy zawiązane chustkami. — Mężczyźni mają uszy przewiązane chustami, pończochami, szmatami, a na wierzchu włożone aresztanckie czapki. Co trzecią parą więźniów idzie sołdat z bronią — na samym końcu konwoju prowadzi 4 żołnierzy kryminalistę moskala o wyglądzie ascety — żołnierze mają ku niemu zwrócone bagnety jak ku dzikiemu zwierzęciu. Konwój cały wchodzi w milczeniu — więźniowie ustawiają się w dwa szeregi — żołnierze otaczają ich półkolem — śnieg pada coraz gęstszy — ściemnia się zupełnie. Przez otwartą bramę tłoczą się Sybiracy, niektórzy mają w rękach podarki — pierogi, drobne pieniądze. Pomiędzy niemi widać Marusię, która im coś cicho opowiada — chłopi słuchają lecz kiwają uparcie głowami. Powoli pomiędzy wygnańcami — chłopi litewscy zaczynają zbijać się w gromadkę i stoją tak, jak małe stado, oparci o siebie. Długa chwila milczenia. — Aniuczkin z nieznacznym uśmiechem stoi na przodzie sceny i z wielkiem zajęciem ogląda końce butów — wreszcie podchodzi do niego unter oficer).

ANIUCZKIN (do podoficera). Czego?