PODOFICER. Po rozkazy.
ANIUCZKIN (gwałtownie). Czy ja was zwał? Odkąd wy ośmielacie się mnie rozkazywać? na miejsce... Zdat!...
ANIUCZKIN. Izwoltie papieroska?
PROSKURÓW. merçi... no... tu niewygodnie, może w komnatę... tam czaj, rum... Alosza! zaświeć w komnacie.
ANCYPA do Zdanowskiego, z którym jest skuty. Czy długo nas ten łotr będzie tak trzymał?
ZDANOWSKI. Milczenie... wszak widzicie, że on nas wyzywa.
ANIUCZKIN. zapaliwszy papierosa, odwraca się ku wygnańcom i patrzy chwilę, nagle krzyczy. Unteroficier!
UNTEROFICER. Słuszajus Wasze Wysokobłahorodje!
ANIUCZKIN wskazuje na chłopów litewskich A to czto? Zaczem nie w szeregu?
UNTEROFICER. Wasze Wysokobłahorodjel to litewskie chłopy! Oni tak ciągle kupą — ani weź, ich rozdzielić...
ANIUCZKIN. Czto eto? Stoją kak skoty... ja kazał, żeby w szeregu... siej czas zrobić porządek. Sołdaci i unteroficer rozdzielają chłopów, którzy lękliwie cofają się w szeregi.